KinoSfera na FB

niedziela, 22 stycznia 2017

111# Konwój (2016)

Filmowy alfabet dość dawno nie gościł na moim blogu. Najnowszy obraz Macieja Żaka jest idealny, by powrócić do oryginalnych kinosferowych praktyk. Konwój to układanka, w której różne elementy mieszają się ze sobą po to, by wywieźć widzów na manowce. Aby je uporządkować (w głowie), należy skorzystać z poczciwego, polskiego abecadła. Trzy, dwa, jeden - zaczyna(j)my!
Antoni Łazarkiewicz - W ostatnich latach jest etatowym kompozytorem Agnieszki Holland. Ich najnowszy owoc współpracy - Pokot - w kinach już pod koniec lutego. Plamy muzyczne autorstwa 36-latka budują klimat także w dreszczowcu Macieja Żaka. Jego muzyka dodaje Konwojowi niezbędnego smaku, pieprzu pozwalającego zanurzyć się w prezentowanej historii po same uszy.

Bluszcz Przemysław - Jego bohater, sierżant Berg jest służbistą, z którym trudno jest się dogadać. Wydaje się, że umiłowanie kodeksu "fabryki" jest dlań formą trampoliny do sukcesu. Szybko jednak się przekona, że jego frustracje bledną przy układach, o których nie ma zielonego pojęcia. Targające nim emocje są istotne, ponieważ to on pełni bodaj najważniejszą funkcję - jest kierowcą tytułowego Konwoju. Jeden niepotrzebny ruch i więźniarka może wylądować w rowie.

Czop Ireneusz - Choć niewiele mówi, znaczy dla historii bardzo wiele. To właśnie "Nauczyciel" jest powodem, dla którego kilku uzbrojonych pracowników służby więziennej wsiada do "puchy" na kółkach, by ruszyć w podróż, która na zawsze zmieni ich życie. Paradoksalnie, choć nosi czerwony trykot groźnego zbója, wcale nie jest najczarniejszym z ekranowych charakterów. 

Dreszczowiec - Thriller - jak kto woli. Maciej Żak już Supermarketem pokazał, że lubuje się w tym właśnie gatunku. Reżyser ponownie zamyka swoich bohaterów w jednym miejscu i podrzuca im kolejne, mroczne wątki. Literka D nie mogła mieć innej "etykietki".


Emocje - emocje i jeszcze raz emocje. Można dyskutować, narzekać, ale (przynajmniej) do pewnego momentu Konwój trzyma widza za gardło i nie ma zamiaru puścić. Obserwowanie poczynań bohaterów z perspektywy krawędzi kinowego fotela wygodne nie jest, ale trudno obcować z tym dziełem w innej pozycji.   


Feliks - Niepozorny idealista, który zdecydowanie chętniej niż bronią, posługuje się paragrafami. Pracuje jako konwojent, ponieważ robotę załatwił mu teść, jednak nie wiąże z tym fachem przyszłości. Liczy, że kamizelkę kuloodporną zamieni na togę, a zakratowaną furgonetkę, na salę sądową. W trakcie filmowej podróży nauczy się więcej niż podczas niejednego wykładu na studiach. Pozna smak "męskiej przygody" i prawdziwe oblicze ojca swojej ukochanej. Lekcja życia, której nie zapomni.
Gajos Janusz - Gdy tak wybitna postać dołącza do obsady konkretnej produkcji, można mieć pewność, że będzie to dzieło warte uwagi. Aktor zbudował postać niejednoznaczną, dwulicową, obok której nie sposób przejść obojętnie. Bezwzględny i cyniczny, broniący jak lew własnych interesów. Dyrektor Nowacki przypominał mi prokuratora Kostrzewę z Układu zamkniętego. W obu opowieściach bohater odgrywany przez Janusza Gajosa pociągał za sznurki i decydował o ludzkich losach. Różnica polega na tym, że u Bugajskiego nie musiał brudzić swoich nieskazitelnie czystych rąk.

H - Hehehe - jakby powiedział Piotr Żyła. Tyle liter zostało do końca, kreatywność musi wznieść się na wyżyny własnej... kreatywności.

Intryga - Siłą Konwoju jest wyprowadzanie widza w pole. Gdy już się wydaje, że prezentowana intryga ma swój koniec, następuje nagły zwrot i cała zabawa rozpoczyna się od początku. Końca intryg nie widać. Wiadomo, kto przesuwa pionki po szachownicy, nigdy jednak nie wiadomo, czy nie pojawi się na niej kolejny "czarny koń".

Justice - Literę S poświęciłem innemu terminowi, więc wyjścia nie było - należało skorzystać z dobrodziejstw języka... angielskiego. Justice, czyli sprawiedliwość. Owo hasło widniało nie tylko na filmowym plakacie, ono unosiło się nad prezentowaną historią niemal przez cały czas jej trwania. Przybierało różne, nawet najdziwniejsze kształty - tak czy inaczej, jeśli chcecie wiedzieć, czy "Panna S" ostatecznie zwyciężyła, zapraszam do kin. 

Konwój - A może klaustrofobiczne miejsca? Maciej Żak lubi zamykać swoich bohaterów w miejscach, z których praktycznie nie ma wyjścia. Po Supermarkecie przyszedł czas na pojazd Służby Więziennej. Ktoś powie, przecież każda furgonetka posiada drzwi, więc bez problemu można z niej wysiąść. Tylko teoretycznie. 

L/Łukasz Simlat - Jedyny konwojent uzbrojony w "maszynówkę", której nie zawaha się użyć. Świadczy o tym nie tylko nerwowe przełączanie magazynka. Człowiek od zadań specjalnych, niekoniecznie tych zgodnych z prawem. Tej postaci na pewno nie polubicie, ale bez niej Konwój nie miałby swojej mocy.
Michał Sobociński - Najmłodszy z operatorskiego klanu Sobocińskich - równie utalentowany, co dziadek, ojciec i brat. Jego kadry doskonale odzwierciedlają filmową atmosferę, wraz z muzyką wypełniają ekran mrokiem, a sam klimat wewnątrz więźniarki można kroić nożem. Autor zdjęć serwuje widzom surowe plenery, a także pomysłowe ujęcia wewnątrz pojazdu, potęgujące uczucie wspominanej już klaustrofobii. Widać, że młody operator dbałość o kadry ma we krwi. Kogoś to dziwi?


Niewiasta Czymże byłoby męskie kino bez udziału kobiet? No właśnie. Maciej Żak jednak zupełnie nie wykorzystuje ich potencjału. Agnieszka Żulewska pojawia się dosłownie na chwilę, chyba tylko po to, by pokazać, że młody Feliks nie jest kawalerem. Jej ekranowa matka - Dorota Kolak - jest natomiast doskonałym kontrastem dla bezwzględnego męża. Taka sytuacja brzmi znajomo, prawda?

O... - O! Koniec alfabetycznych wynaturzeń jest bliski. Jeszcze tylko kilka liter. 

Patryk Vega, Wojtek Smarzowski - W ostatnich latach to właśnie ci reżyserzy odpowiadają w polskim kinie za prezentację zachowań służb mundurowych. Dzięki Konwojowi z duetu rodzi się tercet. Nie przeszkadza nawet fakt, że Maciej Żak nie opowiada historii o policjantach. Plus dla niego za oryginalność, na naszym podwórku próżno szukać fabuł traktujących o pracy Służby Więziennej. Rodzi się jeszcze pytanie - czy jego thriller ma szansę stać się hitem na miarę nowego Pitbulla, czy Drogówki? Moim zdaniem jest doskonały antidotum na zatrucie po sequelu pierwszego z wymienionych.  

Rysy - Zaskoczę was, ale nie będzie to akapit dotyczący najwyższego szczytu w Polsce. Rzecz dotyczy rys na filmowym szkle. Maciej Żak, którego Konwój jest autorskim dziełem, w kilku momentach zwyczajnie się gubi. O scenariuszu za chwilę, jednak surowość wizualna kiepsko współgra z hollywoodzką konwencją, w którą w pewnym momencie twórca postanawia skręcić. Na całe szczęście ma solidnych rzemieślników, którzy pomagają mu wrócić na odpowiednie tory.  

Scenariusz - Tekst przełożony na język filmowy chwilami jest nazbyt naiwny, czy pompatyczny, ale ostatecznie zapewnia blisko dwie godziny solidnej rozrywki, po którą człowiek udał się do kina. Pisałem o kobietach, które zostały potraktowane nazbyt marginalnie, sporo zastrzeżeń mam także do samego zakończenia. Ostatecznie szału może nie ma, klęski także. Przyzwoity kawał materiału, o który w Polsce wcale tak łatwo nie jest.
Tomasz Ziętek - Filmowy Feliks, o którym szerzej pisałem przy okazji litery F. Dodam tylko, że to kolejna rola młodego i obiecującego aktora, który wciąż w pełni nie rozwinął swoich skrzydeł. W Konwoju został przyćmiony przez starszych kolegów. Więckiewicz, Gajos, Simlat - Ziętek jest przy nich jedynie aktorskim dodatkiem.


Uciec, ale dokąd? - Nie wiemy tego ani my, ani bohaterowie. W tej filmowej drodze nie ma odwrotu ani ucieczki. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę i wiele poświęcić. Bardzo wiele.  

Więckiewicz Robert - Nie da się ukryć, że pojawienie się na liście płac tego właśnie nazwiska, każdorazowo jest wabikiem na niezdecydowanego widza. Tym razem los rzucił aktora na dość głęboką wodę, w której ten musi radzić sobie z ciężarem samotnika, narkomana, któremu życie się wykoleiło. Sierżant Zawada to gość z zagmatwaną przeszłością. Ma wiele za uszami, ale stara się działać zgodnie z własnym sumieniem. Jest twardzielem, ma zasady i jako dowódca musi brać na swoje barki najwięcej odpowiedzialności. Pozycja zobowiązuje. 

Y... - najlepiej będzie, jeśli od razu przejdziemy do litery Z.

Zakończenie - Konwój to naprawdę porządny obraz, na którego seans nie szkoda wydanych złotówek. Męskie kino, o którego sile stanowią przyzwoity scenariusz i aktorstwo z wysokiej półki. Z obrazem Macieja Żaka można miło spędzić czas. Jest jednak jeszcze coś, litera Z ma podwójne znaczenie. Wspomniane już zakończenie historii pozostawia wiele do życzenia. Powtórzę się, ale nie można mieć wszystkiego. Nie ukrywam także, że jestem ciekaw waszych opinii. Zapraszam do komentarzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz